czwartek, 24 marca 2016

Cześć dziewczynki!
Poprzedni post pisałam ponad 2 miesiące temu i doskonale pamiętam jak wtedy się czułam. Dwa dni po jego napisaniu, wybrałam się do mojej siostry, która miała wtedy dyżur w pracy. I chociaż miałam lekko ponad godzinę, zebrałam się i powiedziałam jej w jakiej jestem sytuacji. Wysłuchała mnie i obiecała, że zrobi wszystko co się da, żeby pomóc mi w rozwiązaniu tego problemu. Oczywiście nie ma możliwości, żebym wróciła do miejsca, w którym czułam się najlepiej. Myślałam nad wolontariatem właśnie tam, ale boję się, że pokona mnie brak czasu. Nie chciałabym zagwarantować swojej dyspozycyjności, a później odmawiać, bo to nie w porządku. Poza tym rozstanie z tym miejscem, ludźmi było czymś, z czym do chwili obecnej trudno jest mi się pogodzić. Mam poczucie, że nie wykorzystałam wtedy wielu szans i to wszystko się zemściło. Odwiedzam moich znajomych przynajmniej raz w miesiącu, ale zawsze kiedy stamtąd wychodzę radość miesza się z pewnego rodzaju smutkiem. W obecnej pracy umowę mam do końca czerwca. Muszę zacisnąć zęby i wytrzymać. Mam nadzieję, że później będzie już tylko lepiej.
Nie piszę zbyt często, bo nie bardzo mam kiedy. Pracuję od poniedziałku do piątku. Wychodzę do pracy po 6, a wracam po 15. Dwa razy w tygodniu mam angielski, więc do mieszkania wracam około 21. W inne dni staram się pójść na siłownię. Niby tylko na 1,5 godziny, ale dojazd, powrót, przebranie się itp. to dodatkowy czas. Ostatnio jeszcze zmieniałam mieszkanie, więc nawet nie wiem gdzie podział się ubiegły tydzień. Ale znalazłam! I uważam, że ten pokój po prostu na mnie czekał! Nie widziałam zbyt wielu mieszkań, bo obecnie ciężko jest cokolwiek znaleźć, a jeżeli są już jakieś ogłoszenia, to uwierzcie mi- wołają o pomstę do nieba. Znalazłam to ogłoszenie i zadzwoniłam, ale przekonana byłam, że pokój jest już wynajęty, bo ogłoszenie nie było najnowsze, poza tym nikt nie odbierał. Po kilku godzinach oddzwoniła do mnie jedna z lokatorek, a wieczorem po spotkaniu z nią i obejrzeniu mieszkania wiedziałam, że chcę tam mieszkać. Po pierwsze to dzielnica, którą najbardziej lubię, po drugie mieszkanie jest naprawdę fajne, zadbane i po trzecie, najważniejsze!! Mieszkają tutaj sympatyczni ludzie. Co prawda mieszkam tutaj niecały tydzień, więc czuję delikatne skrępowanie, ale naprawdę są bardzo fajni.
Z przyjemnych rzeczy, które działy się jeszcze w ostatnim czasie, był niewątpliwie wyjazd do Londynu. Byłam tam prze 3 dni i jestem zachwycona! Może nie na tyle, że mogłabym rzucić wszystko, spakować się i wyjechać na całe życie, ale podobało mi się tam tak bardzo, że te kilka dni to było za mało i żałowałam, że nie mogę tam zostać na coś w stylu au-pair. Uważam, że w ogóle powinnam spędzić jakiś czas na właśnie tego typu zagranicznych wyjazdach w różnych krajach! Bo uwielbiam dzieci, języki obce i nowości. Kiedyś nawet byłam przekonana, że wyjadę na stałe za granicę i tam spędzę resztę życia. Wtedy akurat chodziło o Niemcy, bo jestem z tym państwem związana od dziecka. Ale rok temu zachwycił mnie Rzym, a w tym roku właśnie Londyn. No i moim marzeniem jest podróż po Stanach! Jednak szybko uświadomiłam sobie, że jestem baaardzo związana z Polską, domem, rodziną, przyjaciółmi. Lubię ten nasz pokręcony kraj i właśnie dlatego au-pair byłoby doskonałym rozwiązaniem.
Jeżeli chodzi o dietę, nie jestem regularna (czyli standard). Ale przynajmniej trzy razy w tygodniu jestem na siłowni. Znalazłam w końcu doskonałe miejsce. To nowo otwarty klub, więc ludzi nie było zbyt dużo. Oczywiście na początku, więc mogłam zmierzyć się z własnym strachem w stylu "Ale przecież ludzie będą patrzeć, komentować; Nie wiem w jaki sposób działają sprzęty i jak z nich prawidłowo korzystać." I takie tam. Chyba już kiedyś pisałam, że właśnie w bieganiu czy wyjściu na siłownie powstrzymywało mnie zawsze to, że ktoś patrzy. I nie daj Boże jeszcze gdyby skomentował. To właśnie zamykało mnie w czterech ścianach i sprawiało, że ćwiczyłam tylko w pomieszczeniach. Trafiłam w miejsce, gdzie jest naprawdę fajna atmosfera, każdy pomocny. Już w pierwszym tygodniu poznałam działanie maszyn i chociaż było mi okrutnie ciężko się przełamać, na dzień dzisiejszy nie patrzę czy na sali jest jeszcze jakaś dziewczyna czy może sami faceci- po prostu idę i ćwiczę. Często spotykam się tam z moją koleżanką, więc czas leci bardzo szybko.
Oczywiście to nie znaczy, że teraz jestem innym człowiekiem! Mam jeszcze te swoje zapędy do chowania się przed całym światem. Myślę, że taka po prostu jestem i to się pewnie nie zmieni ot tak.
Jeszcze wracając do diety, po świętach chciałabym wprowadzić pewne zmiany. Ale nie tylko ze względu zgubienia kilogramów, ale po prostu samopoczucia. Ostatnio mama i siostra zwróciły uwagę, że posiłki ciepłe zjadam tylko podczas weekendów w domu, czyli co dwa tygodnie. Przez cały tydzień i podczas weekendowych zjazdów na uczelni jestem na tzw. suchym i szczerze, mam już trochę dosyć takiego jedzenia. Chciałabym zacząć sobie gotować, bardziej zwracać uwagę na zdrowe jedzenie. Po prostu dla zdrowia, lepszego samopoczucia.
Chyba miałam napisać jeszcze dużo innych rzeczy, ale wypadły mi z głowy:)
Do napisania! (mam nadzieję, że tym razem nastąpi to wcześniej niż za 2 miesiące. Buziaki:*

3 komentarze:

  1. Walczysz o siebie <3 jesteś tak aktywna i inspirująca. :* Ci znajomi, praca, siłownia, angielski, wyjazdy :) Powalasz. Co do ciepłych posiłków to polecam parowar. Dla mnie to cud największy w mojej kuchni. Pokroić, wrzucić jakieś przyprawy i włączyć. Koniec :) Jedzenie jest smaczne, zdrowe i naprawdę szybko się robi. Też jak kiedyś nie jadałam ciepłych posiłków, czułam się wtedy okropnie. Teraz nie umiem bez tego żyć. Najlepiej żebym każdy posiłek jadła na ciepło. :) Trzymam kciuki za zaaklimatyzowanie się w nowym mieszkaniu. Cieszę, się ze Twoje wpisy przestały mieć jedynie wydźwięk bilansowy. Wspaniale być tego świadkiem. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demony z jednej strony są paskudne, naprawdę. To że nie potrafisz normalnie działać tylko wciąż coś. Ktoś patrzy na Ciebie, ktoś sobie coś pomyśli, albo ktoś coś powie... I tak w kółko. Staram się ostatnio eliminować ludzi z mojego otoczenia, którzy pogłębiają we mnie te przemyślenia zamiast pomagać mi z nich wyjść. Wiadomo, że różnie z tym bywa, ale mam nadzieję, że jak już zakończę tą generalną rewolucję w moim życiu będzie dobrze.

      Usuń
  2. Zapraszam do mnie dopiero zaczynam :)
    http://little-skinny-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń