sobota, 28 listopada 2015

...

Mam ostatnio kryzys. Już nawet nie chodzi o dietę, ćwiczenia... Raczej o studia, pracę, przyszłość. W tym roku dostaję taki zimny prysznic i masę nieprzyjemnych doświadczeń, które uświadamiają mnie, że to "dorosłe życie" nie jest kolorowe. Zbliża się grudzień, mój ulubiony miesiąc w tej części roku. Moje urodziny, święta, śnieg, dom. I chociaż cieszę się na to wszystko bardzo, radość minimalizuje mi dziwny niepokój. Naprawdę czasami dopada mnie taki dół, chce mi się zaszyć w domu u rodziców i nie robić zupełnie nic. Kiedyś przeczytałam, że żeby spełniać swoje marzenia, trzeba najpierw określić o czym się marzy. Ja mam taki problem, że ciągle coś mi się zmienia. Bardzo też sugeruję się innymi, tym co oni robią. To zawsze wydaje mi się super i lepsze od tego co ja aktualnie robię. To miał być taki przełomowy rok. Najlepszy. A powtarza się to co było kilka lat temu...
Wiem, że wpis jest bardzo depresyjny, ale aż tak fatalnie nie jest- spokojnie! To tylko takie moje marudzenie. Spędzam wolny weekend w domu, a że dzisiaj ostatki to spotykam się z moją przyjaciółką. Bawcie się dobrze!